en
28 marca, 2025

Kings vs Rebels


autor: DAWID LASKI

WIELKA GRA W KRAKOWIE ZAKOŃCZONA DOGRYWKĄ!

W niedzielne popołudnie pogoda w Krakowie nie rozpieszczała kibiców, po opadach
deszczu i chłodnym klimacie. W przeciwieństwie do trybun, które były gorące i
przygotowane na inaugurację nowego sezonu Polskiej Futbol Ligi. W grodzie Kraka
dużo sobie po tym spotkaniu obiecywano, upatrując w Królach jednego z głównych
faworytów do walki o najwyższe trofeum w Polsce.
Od samego początku atak Rebels dosyć swobodnie konstruował swoje akcje nie
niepokojony zbytnio przez obronę Kings. Tego dnia nie do zatrzymania był
rozgrywający Katowiczan Amerykanin Jeremiah Tucker. Jak na klasycznego dual-
thread QB, siał ogromne zagrożenie poprzez biegi, a jednocześnie bezlitośnie
posyłał dalekie piłki siejąc zagrożenie w secondary Krakusów. Jedynym błędem
Tuckera było rzucenie INT w I kwarcie, złapanego przez Filipa Suwadę z Kings.
Poza tym jednym błędem QB Rebels był tego popołudnia bezbłędny i z całą
pewnością zasłużył na tytuł MVP meczu.
Wynik meczu otworzył właśnie w II kwarcie Tucker biegnąc bootleg w red zone
Kings. Chwilę później również on osobiście, będąc po raz kolejny w czerwonej strefie
rywali, wbiegł przez linię końcową boiska wyprowadzając Rebels na prowadzenie
14:0.
Pierwsza połowa była niesamowicie jednostronna. Krakowianie kompletnie nie
potrafili sklecić dosłownie ani jednego drive’u który zakończyłby się innym rezultatem
niż 3 & out. Jedyną jaskółką na niebie była piękna bomba nowego rozgrywającego
Kings Louie Barriosa rzucona na około 50 jardów do WR Szymona Lorenca, na
kilkadziesiąt sekund przed przerwą. Wynik po pierwszej połowie: Kings – Rebels
7:14.
III kwarta zaczęła się od kompletnie niespodziewanych scramble’ów QB Kings
Barriosa. Przed przerwą rozgrywający krakowian kompletnie nie miał pomysłu na
swoje akcje, był przyszpilony w kieszeni, a podania przez niego zagrane nie osiągały
celu, oprócz ostatniej zagrywki z II kwarty. Biegi rozgrywającego i udane dalekie
podanie do TE Tomasza Skowrońskiego pozwoliło Królom znaleźć się w red zone
rywali. Tam krótkie odegranie na flat route złapał biegacz Bartosz Woch i w tym
momencie mieliśmy błyskawicznie i niespodziewanie remis 14:14.
Tucker niemal natychmiast zaczął odpowiadać na wydarzenia boiskowe rzucaniem
długich piłek na Kochanowskiego (upuszczona) a zaraz potem Anglika Ryana
Wakelinga, którego fenomenalny chwyt pozwolił bardzo zbliżyć się ślązakom do pola
punktowego rywali. Chwilę potem krótkie podanie Tuckera do biegacza i po raz
kolejny wyprowadziło Rebels na prowadzenie 21:14.
Na odpowiedź krakowian nie trzeba było długo czekać. Louis Berrios zdobył biegiem
z bliskiej odległości przyłożenie doprowadzając do remisu.

W IV kwarcie byliśmy świadkami dalszej wymiany ciosów: podanie na TD do
Wakelinga (Rebels) wyprowadza katowiczan po raz kolejny na prowadzenie i w
niedługim czasie mamy odpowiedź ze strony Kings, przyłożenie na podanie do
Szymona Lorenca (wynik 28:28).
Końcówka spotkania to już prawdziwa dramaturgia rodem z NFL. W ostatnim,
wydawałoby się, drive Rebels, w którym ewidentnie goście chcieli spalić zegar,
mocnym uderzeniem safety Kings Dustin Huseinovic powala zawodnika Rebels. Za
to Kings otrzymują 15 jardów kary, co zdecydowanie ułatwia Rebeliantom zadanie
wyjścia na prowadzenie w ostatnich sekundach spotkania. Na ok. 30 sekund przed
końcem, przy 4. próbie, Rebels decydują się na krótkie kopnięcie z pola za 3 punkty.
Jak do tej pory kopacz katowiczan był bezbłędny ale… Jan Kochanowski nie trafia!
Piłka jeszcze na moment ląduje w rękach Kings, lecz Barrios zostaje zsackowany i
wiemy już, że o wszystkim zdecyduje dogrywka. Nowa nadzieja ożyła w sercach
fanów gospodarzy.
Pierwsi piłkę w dogrywce mieli na 25. Jardzie przeciwnika Rebelianci. Tucker
również i ten ostatni, decydujący drive, poprowadził wyśmienicie i zakończył
przyłożenie na slant route w red zone. Piłka jeszcze wróciła do krakowian, ale były to
tylko szybkie 4 próby, w których nie udało się wydrzeć ślązakom zwycięstwa…
Mecz był niesamowicie ciekawy, z licznymi zwrotami akcji i zakończony w dogrywce.
Po tragicznym początku i pierwszej połowie krakowianie potrafili wykrzesać z siebie
ogień i w drugiej połowie walczyć jak równy z równym. Niestety, nie udało się jednak
dziś zatrzymać fenomenalnego rozgrywającego Rebels Tuckera. Ciężko prorokować
po jednym spotkaniu, ale Rebels wydają się naprawdę mocni, a Kings pokazali
charakter i potrafili przebudzić w sobie wolę walki, co powinno stanowić dobry
prognostyk na dalsze meczu sezonu.